Ten wpis będzie o moim absolutnym hicie, bez którego nie wyobrażam sobie życia!!! Nawet nie wiecie jak bardzo kocham ten produkt i ile jestem w stanie z jego pomocą wyczarować rzeczy :D
Zapraszam do czytania!
Info ze strony inglotusa.com:
Pojemność 5,5g
Cena 35zł
Skład:
Kosmetyk zapakowany jest w standardowe, kartonowe pudełko a finalnie w plastikowy słoiczek z nakrętką. Po odkręceniu, ukazuje się nam plastikowa ochrona, która gwarantuje nam świeżość kosmetyku i brak oznak używania przez kogokolwiek.
Odcień, który recenzuję jest czystą, tytanową bielą, mega wysoce napigmentowaną! Sam produkt ma formę gęstej pasty, lekko tępej, niż żelu. Osobiście solo tego kosmetyku nie lubię używać, w moim odczuciu wymaga Duraline, żeby zyskać na lepszej konsystencji i poślizgu! Dodając kilka kropel Duraline możemy wyczarować z niego farbkę do twarzy, eyeliner lub bazę pod cienie. Dla mnie to, że muszę dodać ten płyn nie jest wadą, dlatego że Duraline posiadam i w kółko do niego wracam! Uwielbiam go za jego wodoodporność, możliwość użycia jako eyelinera, bazy pod cienie czy farbki do twarzy.
Jak widzicie na foto poniżej kosmetyk jest gęsty i mocno pastowaty, taki był od początku i tego w nim nie lubię ale w połączeniu z Duralinem mamy prawdziwe cudo!
Na tym foto niżej macie eyeliner nałożony solo, bez płynu Duraline, na czystą skórę - po lewej a po prawej mocno tarłam zmoczoną dłonią, żeby pokazać Wam jego trwałość. Imponująca, prawda?
Jeżeli mam ocenić ten kosmetyk solo, to nie polecam go do stosowania jako bazę pod cienie czy eyeliner - szybko wysycha i jest gęsty w opakowaniu. Jeżeli jednak bardzo chcemy go posiadać, pamiętajmy aby dokupić Duraline! Wtedy otworzą się przed nami różne możliwości stosowania tego eyelinera, które poznamy pracując z tym kosmetykiem. Na pewno nie polecam go osobom początkującym w makijażu, dlatego że ten produkt jest wymagający, trzeba najpierw zaplanować, co chcemy z nim zrobić a potem działać, dlatego że bardzo szybko zastyga i jest nie do ruszenia!!!!
Osobiście uwielbiam tak bardzo ten kosmetyk, że dokupiłam kolejne kolory, które na dniach zobaczycie :D
Na koniec dodam od siebie, że kombinacja AMC eyeliner + Duraline obłędnie się sprawdza jako baza pod cienie Sleeka, o czym zaraz się przekonacie same :D
A w tych makijażach eyelinery AMC się pojawiły, jako baza pod cienie (nie tylko recenzowana wyżej biel ale również mięta) czy farbka do twarzy :)
Więcej fotek TUTAJ
Więcej fotek TUTAJ
Więcej fotek TUTAJ
Recenzję znajdziecie na portalu MAKEUPER.PL
Macie ten eyeliner Inglota? Co o nim myślicie?
Ja nie lubie sie babrać przy kosmetykach, bomzazwyczaj na szybko wszystko robię, ale o biały eyeliner tak trudno... Więc możliwe ze go kupie i duraline : p
OdpowiedzUsuńA ja właśnie szukam białej bazy pod cienie...:)
OdpowiedzUsuńWypróbowałam wszystkie kolory tego linera, kiedy pracowałam w Inglocie, niestety każdy, dosłownie każdy odcień mnie uczula, podobnie jak wszystkie fioletowe cienie Inglot. Nie wiem, co to jest za składnik, ale ja niestety nie mogę ich używać. Jednak pamiętam, że trwałość była nie do zdarcia:)
OdpowiedzUsuńOjej, współczuję Kochana :(((
UsuńJa mam takiego białasa z Zoevy i też jest fajny ;) Choć właśnie mi przypomniałaś, że za rzadko go używam! ;)
OdpowiedzUsuńProdukt ciekawy, ale większą uwagę przyciągają Twoje makijaże :D Pierwszy i ostatni najbardziej do mnie przemawia :D
OdpowiedzUsuńBoskie masz te makijaże ♥ A produkt ciekawy , nie zwracałam na niego uwagi ale muszę zacząć :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam białego eyelinera i konsystencja tego trochę mnie odstraszyła, ale może jednak zastanowię się drugi raz :) Te makijaże są przepiękne, a ostatni mega realistyczny! :)
OdpowiedzUsuńo kurcze! świetny jest!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne makijaże :)
OdpowiedzUsuńjesteś szalona! te makijaże są zabójcze!
OdpowiedzUsuńSzaleństwo to moje drugie imię :D
Usuń