Podróżowanie
Nim przejdę do konkretnych miejsc, w których byliśmy, krótko opowiem o sposobach podróżowania.
Głównym sposobem przemieszczania się jest MTR czyli inaczej mówiąc metro. Będąc w Hongkongu lepiej Chińczyków pytać o MTR, niż metro bo mogą nas nie zrozumieć. W każdym razie, podróżowanie MTRem jest niezwykle wygodne, szybkie, przyjemne a przede wszystkim tanie!
Na początku musieliśmy zapamiętać stacje, gdzie mamy wysiąść, jak się poruszać a przyznam się Wam, że na stacji ciężko się było czasem skupić przez natłok ludzi. Niemniej jednak, jest to najlepsza forma przemieszczania się! Do wyboru mamy dwie opcje kart: jednorazowe oraz wielorazowego użytku o nazwie Octopus, które doładowujecie na stacji metra w kasie. Wszystkie informacje dotyczące cen znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
MTR jest o tyle fajny, że oprócz wyżej wspomnianych zalet, jest ogromny i w godzinach szczytu, choć ludzi jest sporo wokół nas to nikt nie dyszy nam w kark a po drugie: jest super czysto (duże kary pieniężne, pisałam o tym we wstępie). Dodatkowym plusem jest również fakt, że mamy świetne połączenie z lotniska i stamtąd możemy udać się MTRem, gdzie chcemy. Ponadto jest też specjalnie dedykowany wagon z motywem Disneya, który na danym odcinku trasy zawozi nas do Disneylandu, o czym wkrótce przekonacie się sami.
Poniżej wrzucam mapkę MTRu.
Jeżeli chodzi o przemieszczanie się w HK to oprócz metra mamy również do dyspozycji autobusy, tramwaje i taxi. Wszystko zależy od tego, dokąd zmierzamy i jak szybko chcemy dotrzeć do celu.
My tramwajem nie podróżowaliśmy ale jechaliśmy double - deckerem.
Ok! Przyszła pora na konkrety, więc poniżej wrzucam mapkę Hongkongu oraz powiększoną mapę Kowloon. Mapki te mają angielskie nazwy ulic i są w dużej rozdzielczości (wystarczy kliknąć w nazwę pod foto mapki i pobrać), więc jeżeli planujecie podróż w to miejsce to śmiało pobierajcie, są dla Was 😊
Co zobaczyć?
Nasz pobyt był stosunkowo krótki, gdyż byliśmy w Chinach 8 dni z czego 6 były to dni pełne.
Cały pobyt był niezwykle intensywny jeżeli chodzi o atrakcje i wierzcie mi, nogi nam odpadały od chodzenia! Uwielbiamy z Maciejem zwiedzać, więc nie było mowy aby 1 dzień odpocząć i odespać podróż + zmianę czasu, szkoda nam było na to dnia. W każdym razie, w Hongkongu atrakcji jest mnóstwo i te najważniejsze dla nas odhaczyliśmy, chociaż w słynnym Ocean Parku nie byliśmy bo nie chcieliśmy ale za to spełniliśmy swoje marzenie o Disneylandzie! Nim do niego przejdziemy, zobaczcie po kolei co zwiedzaliśmy. Zaczniemy od magicznej wyspy...
Wyspa Lantau i Buddha Tian Tan
Aby dotrzeć do wyspy Lantau, należało wsiąść do MTRu (mogliśmy wybrać też prom ale wybraliśmy szybszą opcję) i udać się do stacji Tung Chung, następnie przesiąść się na inny środek lokomocji. Po dotarciu do Ngong Ping, mieliśmy do wyboru tam autobus publiczny lub kolejkę linową Ngong Pingo 360 (Cable car), znowu wybraliśmy opcję szybszą, tj. kolejkę i jechaliśmy do Ngong Ping Village. Do wyboru były 2 rodzaje kolejki: z przezroczystym dnem lub nie, wybraliśmy opcję nr 1. Sama kolejka w dni powszedni kursuje w godzinach od 10 do 18 a weekendy 9 - 18.30
Informacje dotyczące biletów znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
Jeżeli ktoś nie chciał płacić za kolejkę, mógł iść pieszo. Nam było szkoda czasu na to bo pewnie stracilibyśmy na sam spacer 4h a gdzie zwiedzanie wioski?
Poniżej możecie zobaczyć jaki mieliśmy widok przez szybkę w podłodze naszego wagoniku.
A w oddali było widać Buddhę!
Po dotarciu do celu trzeba było przejść przez wioskę, w której oprócz pięknych dekoracji, było również sporo sklepów, restauracji oraz klasztor Po Lin, który znajdował się przed Buddhą.
Zobaczcie poniżej, jak ta trasa wyglądała.
Aby dotrzeć do Buddhy trzeba pokonać 268 stromych schodów.
Posąg ten jest największym na świecie, ma on 34m wysokości, został wykonany z brązu i waży 250 ton!
Po spotkaniu twarzą w twarz z Buddhą, zeszliśmy na dół zapalić kadziło i postukać w bębny na szczęście.
Zwiedzanie klasztoru.
Wracając do kolejki spotkaliśmy po drodze mnicha z iPadem. Widok niecodzienny ale warty uchwycenia.
Wyspa Lantau i Tian Tan Buddha bardzo nam się podobały! Miejsce niezwykle spokojne, radosne, pełne zieleni, były tam nawet krowy do głaskania! To wszystko sprawiło, że aura tej lokalizacji wywarła na nas duże wrażenie i przede wszystkim odpoczęliśmy psychicznie.
Tutaj kończymy naszą wizytę i jedziemy dalej!
Disneyland
Jak wspomniałam wyżej w tekście, Disneyland miał swoje specjalne wagoniki!
Zatem wsiedliśmy do disnejowskiego wagonu i pojechaliśmy na stację Disneyland Resort. Informacje o tym, co tam można zobaczyć i jakie są ceny biletów znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
Po przejściu obok fontanny a następnie przez bramę główną, naszym oczom ukazało się nam disnejowskie miasteczko, niezwykle kolorowe i piękne!
Wszystkich atrakcji i co było wewnątrz Wam nie zdradzę, po co mam psuć Wam zabawę?
My z Maciejem najbardziej chcieliśmy zobaczyć Mystic Manor i powiem tyle: było czadersko!
Na YouTube są filmiki z MM i wiele innych, ja za chwilę pokażę Wam, jak kapitalnie wyglądała wieczorna parada.
Wpierw były bębny ale tak naprawdę dopiero później była prawdziwa frajda! Nocna parada z postaciami Disneya, absolutny must see dla fana bajek!
I całe video z parady
Jedziemy dalej! Tym razem na drugą stronę.
Kowloon: Sky 100 i Ladies Market
Tego dnia mieliśmy zaplanowane dotarcie do najwyższej wieży widokowej ze zdjęcia, co wiązało się z przeprawą na drugą stronę i tutaj skorzystaliśmy z zielonego promu o nazwie Star Ferry.
Ceny biletów znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
Po dotarciu na drugą stronę wyruszyliśmy w stronę wierzy i wiecie co? Wcale tak szybko tam nie dotarliśmy, gdyż Hongkong to jeden wielki plac budowy! Momentami szliśmy przez tak dziwne labirynty, że głupieliśmy w terenie. W każdym razie, tego dnia musieliśmy przejść przez centrum handlowe, które było przepięknie ozdobione! Oczywiście nie mogło zabraknąć motywu psa, gdyż rok 2018 jest właśnie jego rokiem.
Po dotarciu do wieży widokowej Sky 100 przywitał nas żółty smok oraz przepiękne widoki miasta!
Ceny biletów znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
Teraz pora udać się do słynnego Ladies Market, czyli największego targu z dobrociami wszelkiej maści i okazjami, jakie miały nas tam spotkać. Więcej informacji o tym miejscu znajdziecie
Ladies Market to nic innego jak targ, na którym znajdziemy mydło i powidło. Dla mnie było to straszne miejsce, głównie z tandetnymi rzeczami. Takie Aliexpress w realu ale w najgorszym wydaniu. Owszem, drogo nie było ale jak się potem okazało, znaleźliśmy miejsce, w którym było dużo taniej, nie było tłumu ludzi a i sprzedawcy byli bardziej życzliwi i uczciwi. My chcieliśmy bardzo coś kupić i stanęło na Maneki Neko ale po powrocie do domu okazało się, że sprzedawca wcisnął nam zepsuty egzemplarz. W każdym razie, LM to nie jedna ulica a cała dzielnica, na którą potrzeba więcej czasu aby znaleźć coś dla siebie. A co można kupić? Od ubrań szytych na miarę, poprzez machające kotki, walizki, zabawki a kończąc na jedzeniu i podrabianym jadeicie.
Ten dzień był już praktycznie za nami, następnego postanowiliśmy odpocząć i zwolnić tempo.
Man Mo Temple
Tego dnia zaplanowaliśmy wizytę w północno - zachodniej części Hongkongu, administracyjnie ta część nazywa się Centralną i Zachodnią (Central and Western District). Nim dotrzemy do niej, mały spacer!
Dlaczego ta świątynia? Świątyń Man Mo jest kilka, jednak ta konkretna jest największa. Została wybudowana w 1847r., jest miejscem kultu bogów: Man Tai, Man Cheong i Kwan Tai.
W następnym dniu udamy się na łono natury!
Victoria Peak
Victoria Peak to najwyższe wzniesienie (552 m n.p. m.) na wyspie Hongkong oraz całej byłej kolonii. Z tego miejsca mogliśmy podziwiać przepiękną panoramę miasta a to wszystko w otoczeniu cudownej natury! W parku okalającym wzgórze mogliśmy podziwiać różne gatunki roślin, m.in. Camelię a także spotkaliśmy śliczną jaszczurkę. Spacerując, dało się słychać także krzyczące małpy.
Aby udać się na Wzgórze Wiktorii, musieliśmy dotrzeć do double-deckera i z jego pomocą dojechać do celu. Jechaliśmy krętymi ścieżkami i przy okazji podziwialiśmy widoki.
W momencie, którym byliśmy roślinność dopiero budziła się do życia, jednak czuć już było wiosnę w powietrzu a oczy mogły dostrzec pierwsze jej sygnały w roślinach.
Cała trasa wokół wzgórza trwała dosyć długo, na pewno nie była to 1h! Później, spragnieni ciszy i przyrody udaliśmy się do parku w centrum miasta
Hong Kong Park
Czy jest coś niezwykłego w tym parku? Oprócz obłędnej strony wizualnej, ciekawej roślinności (mogliśmy podziwiać m.in. drzewo Jackfruita!) była też ogromna woliera z egzotycznymi ptaki a wszystko to ZA DARMO. Wizyta w wolierze była w wyznaczonych godzinach, bodajże od 10 do 17.
Gatunków ptaków cała masa! Kolorowe gołębie, gwarki, papużki...Większość z nich przylatywała blisko człowieka i zupełnie się nie bała. Duża część z nich jednak pozostała ukryta lub na dole, gdyż woliera składa się z dwóch pięter. Na dole spacerowały inne ptaki a ponadto nie wiedzieć czemu, w klatkach były zamknięte kakadu.
Blisko parku usytuowany był ogród zoologiczny i botaniczy, także za darmo!
Mogliśmy podziwiać flamingi, małpy czy czerwone ibisy. Miejsce równie przyjemne dla oka, jak poprzednie.
Hong Kong Zoological and Botanical Gardens
Wracając z łona natury, zajrzeliśmy do muzeum herbaty i odkryliśmy, że znajduje się też niedaleko galeria, w której można owej herbaty skosztować a także wybrany przez nas wariant zakupić.
Flagstaff House Museum of Tea Ware
Blisko parku usytuowany był ogród zoologiczny i botaniczy, także za darmo!
Mogliśmy podziwiać flamingi, małpy czy czerwone ibisy. Miejsce równie przyjemne dla oka, jak poprzednie.
Hong Kong Zoological and Botanical Gardens
Wracając z łona natury, zajrzeliśmy do muzeum herbaty i odkryliśmy, że znajduje się też niedaleko galeria, w której można owej herbaty skosztować a także wybrany przez nas wariant zakupić.
Flagstaff House Museum of Tea Ware
Budynek muzeum był biały (jego kawałek widzicie powyżej), dwupiętrowy z kolumnadą. Nie sposób było go nie zauważyć lub pominąć! Dodatkowo z frontu znajdował się ogród a w nim dekoracja w formie czajniczka. Wewnątrz mogliśmy przeczytać o odmianach herbaty, jak dany rodzaj parzyć, co można do niej dodawać oraz jak na przestrzeni wieków zmieniały się naczynia do jej parzenia i picia.
Więcej informacji o tym miejscu znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
Zachwyceni i spragnieni pysznej herbaty udaliśmy się na jej degustację! Naszym marzeniem było nauczenie się, jak parzyć Oolonga, jak go serwować oraz poznać jego różna odmiany, podobnie jak i herbaty zielonej. Udaliśmy się więc do wspomnianej wcześniej galerii.
K.S. Lo Gallery i Lock Cha Tea Shop
Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć, jak wyglądała zamówiona przeze mnie herbata. Będąc w tym miejscu zdecydowałam się na jedną z droższych wariantów Oolonga. Czajniczek, w którym znajdował się wywar był malutki, dla jednej osoby. Natomiast ten biały zawierał wrzątek, który gdy zniknął po pierwszym parzeniu, nie był potem przez nas używany, woleliśmy nalewać wodę bezpośrednio z czajnika elektrycznego, który stał na stole. Niemniej jednak, samo miejsce, smak herbaty, jej podanie i nauka jak ją parzyć, zostaną ze mną na całe życie!
K.S. Lo Gallery i Lock Cha Tea Shop
Galeria znajduje się w południowo - wschodniej części wspomnianego wyżej Muzeum Herbaty.
Na piętrze znajduje się wystawa rzadkiej ceramiki ze słynnych pieców w starożytnych Chinach oraz kamienne pieczęcie zebrane przez tytułowego dobroczyńcę galerii. Na parterze z kolei znajduje się najważniejszy punkt programu dla nas, czyli sklep z herbatą! Lock Cha Tea Shop oferuje aromatyczne herbaty oraz wegetariańskie dim sumy. W weekendy grana jest tam muzyka na żywo.
Więcej o tym miejscu przeczytacie 👉TUTAJ KLIK
Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć, jak wyglądała zamówiona przeze mnie herbata. Będąc w tym miejscu zdecydowałam się na jedną z droższych wariantów Oolonga. Czajniczek, w którym znajdował się wywar był malutki, dla jednej osoby. Natomiast ten biały zawierał wrzątek, który gdy zniknął po pierwszym parzeniu, nie był potem przez nas używany, woleliśmy nalewać wodę bezpośrednio z czajnika elektrycznego, który stał na stole. Niemniej jednak, samo miejsce, smak herbaty, jej podanie i nauka jak ją parzyć, zostaną ze mną na całe życie!
Flower Market
Tego samego dnia udaliśmy się ponownie na drugą stronę, czyli wróciliśmy na Kowloon a nasze kroki skierowaliśmy w stronę dzielnicy Mong Kok. Tym razem postanowiliśmy zobaczyć market kwiatowy, głównie aby nasycić oczy pięknem roślin.
Ilość, jakość a w niektórych przypadkach wielkość niektórych roślin nas powaliła na kolana! Przepiękne storczyki, w najróżniejszych odcieniach, obłędne bukiety kwiatów, drzewka, również te miniaturowe - wszystko zapierało dech w piersi! Jeżeli kochacie kwiaty, koniecznie zajrzyjcie w to miejsce, gwarantuję Wam, że nakarmicie swoje oczy.
Tego dnia zamknęliśmy temat zwiedzania i czekaliśmy na kolejny.
Ostatni dzień poświęciliśmy na relaks w naszym ulubionym stylu. A jaki to?
Przekonacie się za moment.
Hong Kong Museum of History
I znowu wróciliśmy na Kowloon! Naszym celem stało się Muzeum Historii. Niestety nie mam zdjęcia budynku, jednak nie to jest najistotniejsze! Najważniejsze jest to, co tam zobaczyliśmy!
Wszelkie informacje o wystawach oraz cenach biletów znajdziecie 👉TUTAJ KLIK
A co można było tam podziwiać?
W Muzeum Historii mogliśmy prześledzić wszystkie etapy powstawania Hongkongu. Od zarania dziejów, po dzień dzisiejszy. Ekspozycja stała składała się z wielu części i robiła gigantyczne wrażenie!
Mogliśmy podziwiać prymitywną i bardziej zaawansowaną broń, naczynia, ubrania, biżuterię i wiele innych rzeczy.
Na foto poniżej macie obraz tego, jak wyglądała opera chińska.
Również od strony zaplecza!
W tym Muzeum było wszystko! Mogliśmy podziwiać repliki knajpek, sklepów a nawet banku.
Dosłownie oczy nam wychodziły z orbit, ile tego było i jak dobrze było wszystko wykonane.
Po prostu wow!
Podczas naszych odwiedzin, załapaliśmy się na wystawę której już niestety nie ma. Była poświęcona szlakowi jedwabnemu i jego dziedzictwu. Eksponaty robiły jeszcze większe wrażenie, niż kolekcja stała, sami zobaczcie.
W tym miejscu muszę też napisać kilka słów o księgarni, w której oprócz różnorodnej i ciekawej literatury, można było zakupić ręcznie malowane szale jedwabne, zakładki do książki, biżuterię, zabawki kolekcjonerskie, ozdoby związane z Chińskim Nowym Rokiem oraz wiele innych dobroci. Wszystko było pięknie wykonane, niektóre książki i albumy robiły wrażenie. O ile Ladies Market wywołał we mnie duży niesmak, tak tutaj byłam zachwycona wysoką jakością wykonanych rzeczy. Tanio nie było ale warto było coś zakupić.
Ok Kochani! Ostatnie miejsce do zobaczenia przed Wami!
Po wyjściu z Muzeum, udaliśmy się do słynnej alei gwiazd. Zobaczyliśmy kilka rzeźb ale najważniejsze - odciski dłoni Jackie Chan'a i Jeta Li.
Avenue of Stars
Największa "gwiazda" przed kamerą, a jakże! 😂
Powiem Wam, że panowie mają spore dłonie! I ciężko było mi łapki dopasować do tych odcisków.
I to by było na tyle! Mam nadzieję, że spodobało się Wam zwiedzanie ze mną i poczuliście choć troszkę klimat Hongkongu 😃 W następnym wpisie skupię się tylko na jedzeniu. Bądźcie czujni! Buziaki i do zobaczenia wkrótce 😘
Pięknie tam jest, zazdroszczę takiej podróży ;)
OdpowiedzUsuńJakie wspaniałe zdjęcia! Zazdroszczę podróży! ;)
OdpowiedzUsuńWow naprawdę Ci zazdroszczę, to musiało być niesamowite przeżycie :)
OdpowiedzUsuńTe wszystkie zdjęcia robią na mnie ogromne wrażenie <3
OdpowiedzUsuńA jakie poświęcenie z twojej strony żeby to wszystko wstawić na bloga <3
Chciałam zabrać Was w podróż ze mną ale też pomóc tym osobom, które wybierają się do Hongkongu :)
Usuń
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia, rzadko mam okazje oglądać relacje z tak egzotycznej podróży, sama nie wyjeżdżam tak daleko. Zupełnie inna kultura, architektura, przyroda i klimat. Piękna relacja
Zazdroszcze Ci takich spełnionych marzeń:)
OdpowiedzUsuńPowiem CI że będę siedzieć tu z godzinę i oglądać te zdjęcia - tak mi się tam podoba. Już wiem gdzie pojadę w przyszłości na wycieczkę :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia, moim marzeniem jest właśnie zwiedzić Chiny i odwiedzić min. Disneyland!!
OdpowiedzUsuńMatko ale pracy wlozylas, zeby wszystko to, co tam widzieliscie i przezyliscie przelac tutaj na tekst. Przede wszystkim piekne zdjecia - czlowiek czuje sie tak, jakby tam byl na miejscu! A przypuszczam, ze jest to tylko foci zdjec, ktore robilas :) prześwietny wpis. Mega przydatny dla osob, ktore maja w planach tam sie wlasnie udac. Wszystkie mapy i ceny - nic tylko planowac. Zaczytalam sie i jednoczesnie zamarzylam. Disneyland nie lada gratka dla dzieci :) ale i ja sama bym z checia zwiedzila. Dotrzec do Buddhy i pokonac tak duza ilosc stromych schodow - szacun. Dobrze, ze sobie tą herbatke zrobilam. Az milo sie czytalo ! Brawo 😍😍😍 jestem wrecz oczarowana!
OdpowiedzUsuńBaaardzo baaardzo zazdroszcze Ci tego podrozowania. Ja musze poczekac az corka podrosnie i wtedy na nowo zaczne tripy ;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takich podróży w nieznane! Bardzo miło mi się oglądało tą relację.
OdpowiedzUsuńJak ja chciałabym pojechać gdzieś dalej, poznać ludzi kulturę... Z tego co widzę, to jesteś w pięknym miejscu, z cudowna przyroda, architektura i ludźmi. Tyle tam kolorów, nie to co u nas<3
OdpowiedzUsuńtez chcialabym sie tam znalezc
OdpowiedzUsuńJak pięknie, wręcz bajecznie jest na wielu Twoich zdjęciach. To musiała być niezwykła podróż, mam nadzieję, że też będę miała kiedyś możliwość znaleźć się w tych wspaniałych miejscach;>
OdpowiedzUsuńPostarałaś się o stworzenie świetnej wirtualnej wycieczki dla wszystkich tych, którzy nie mogą wyjechać w tak piękną podróż!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :)
Na pewno kiedyś tam pojadę żeby to wszystko zobaczyć, niesamowite wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci wycieczki. Zdjęcia są super klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńO mamusiu jak Ci zazdroszczę :) Dla mnie taka ilość zdjęć to czysta przyjemność :D
OdpowiedzUsuńOdjazd kochana! Nic dziwnego, że nie chcieliście ani jednego dnia odpuścić, bo jest co zwiedzać:)
OdpowiedzUsuńWow jakie piękne zdjęcia . Bardzo chciałabym.zobaczyc te miejsca na własne oczy
OdpowiedzUsuńWooow ile ciekawych miejsc zwiedziłaś, piękne zdjęcia i bardzo interesująca kultura. Jednak widziałam, że jest już wiza do USA i czekam z niecierpliwością na relacje zza oceanu.
OdpowiedzUsuńTak jest :) W drugiej połowie roku będzie relacja i będzie znowu o czym pisać bo wylatujemy na cały miesiąc na drugą półkulę :)
UsuńWow jak tam jest pięknie *.* Aż zamarzył mi się wyjazd do tych miejsc.
OdpowiedzUsuń