Od lewej:
Milky Soap - 150ml / Cena 225zł
Lotion II (MOIST) - 125ml / Cena 305zł
Basis Cream - 40ml / Cena 565zł
Eye Contour Balm - 15ml / 459zł
Nim przejdę do recenzji każdego z pokazanych produktów, pragnę nadmienić że pielęgnacja japońska polega na etapowym dbaniu o cerę, czyli: demakijaż w kilku krokach, potem tonizowanie a na koniec dopiero nałożenie kosmetyków o najbogatszej formule (mam na myśli sera, emulsje i kremy).
Zacznijmy od demakijażu! W tym przypadku nie sięgnęłam po krok 1, dlatego że nic z tego, co testowałam mi nie odpowiadało a najbardziej zależy mi na olejku do demakijażu. Niestety, firma Sensai taki posiada z parafiną (na pierwszym miejscu w składzie!), której unikam w kosmetykach do buzi. Nic straconego, dlatego że za miesiąc jestem w Hongkongu i mam zamiar kupić taki olejek z firmy Shu Uemura. Pomińmy jednak ten drobny szczegół i przejdźmy do mydła.
Informacje ogólne + Mini recenzje
Milky Soap, seria Silky Purifying
Skład:
Jak używam?
Kosmetyk został zapakowany w twardy, perłowo - biały kartonik a docelowo umieszczono go w plastikowej butelce z blokadą. Ma konsystencję mleczka, pięknie i delikatnie pachnie, jakby mlecznie, kremowo. Wyciskam maleńką ilość na dłoń, konkretnie o wielkości dużego ziarnka grochu, następnie drugą, mokrą dłonią rozcieram kosmetyk, tworząc piankę i w ten sposób myję buzię. Wpierw wmasowuję produkt a potem stopniowo dokładam wody i zmywam wszystko, co mam na twarzy. Lubię go stosować też ze szczotką do mycia buzi, gdy makijaż jest bardzo mocny.
Produkt przeznaczony do cery suchej i bardzo suchej.
Wrażenia
Milky Soap to najlepsze mydło do mycia, jakie miałam w swoim życiu! Żaden żel ani nawet mydło z Aleppo nie daje mi takie odczucia na skórze, takiego komfortu jak to cudo. Dlaczego? Przede wszystkim pięknie domywa resztki makijażu, nawilża i nie ściąga naszej twarzy! Stosowałam go również jako krok 1 ale nie domywało mi oczu z kosmetyków wodoodpornych, za co pretensji nie mam bo w programie oczyszczania jest to krok drugi i tak należy tego produktu używać. Obecnie mój demakijaż wygląda tak, że w pierwszym etapie używam dwufazówki a dopiero potem tego mydełka. Zero podrażnień, żadnych suchych skórek, czujesz intensywne nawilżenie. Wydajność kosmetyku jest ogromna, dlatego że wystarczy wycisnąć porcję płynu o wielkości grochu aby umyć całą twarz! Minusów nie widzę żadnych i choć mydło nie kosztuje 10zł to opakowanie wystarczy nam spokojnie na rok używania, więc w skali roku cena produktu nie jest jakaś straszna.
Lotion II (MOIST), seria Cellular Performance
Skład:
Jak używam?
Pudełko identyczne, jak wszystkie w tym wpisie ale docelowo tonik umieszczono tym razem w szklanej, ciężkiej i solidnej butelce z otworem. Tonik jak widzicie jest delikatnie różowy ale nie widać tego na skórze. Zapach ma równie subtelny, piękny co mydło, może odrobinę bardziej świeży, chociaż kwiatów tu nie wyczuwam. Po oczyszczeniu twarzy następuje stonizowanie cery. W tym celu wybrałam tonik o najsilniejszym działaniu nawilżającym, który jest pierwszym krokiem w pielęgnacji i nie gorszym, niż następne produkty, gdyż cała seria Cellular Performance działa przeciwstarzeniowo, nawilżająco, wygładzająco i ujędrniająco - lotion również!
Tonik stosuję na 3 sposoby: wlewam w zagłębienie dłoni i wcieram w buzię, nasączam bawełniany wacik i przemywam buzię lub kiedy potrzebuję intensywnego efektu to nasączam nim maskę w tabletce i zostawiam ją na twarzy na 5min. Sposób ostatni działa najmocniej ale też zużywamy najwięcej płynu - coś za coś!
Dodam w tym miejscu, że choć otwór wydaje się być duży to idealnie dozuje nam kosmetyk i mamy 100% kontrolę nad tym, ile płynu chcemy użyć.
Wrażenia
Skóra po nałożeniu toniku jest bardzo nawilżona, ukojona, wygładzona i gotowa na przyjęcie kolejnych elementów pielęgnacji. Przyznam się, że latem uwielbiałam stosować ten produkt jedynie w połączeniu z serum, co prawda innej firmy ale w to lato sięgnę już po serum Sensai.
Basis Cream, seria Cellular Performance
Skład:
Jak używam?
Pudełko bez zmian ale opakowanie docelowe utrzymane w podobnym stylu, co lotion, tyle że tym razem nie butelka a szklany, ciężki i naprawdę solidny słoik z plastikową zakrętką. Produkt ma konsystencję kremowo - żelową, posiada lekko różowe zabarwienie i piękny, delikatny zapach - identyczny jak lotion. Do kremu dołączono plastikową szpatułkę, dzięki której nakładanie kosmetyku będzie bardziej higieniczne a i dozowanie produktu staje się łatwiejsze!
Szpatułką nabieram porcję kremu wielkości białej fasolki i wcieram w skórę wykonując masaż.
Krem jest tak samo wydajny, jak pozostałe produkty, więc wystarczy nam spokojnie na rok!
Każdy krem posiada również swojego rodzaju zabezpieczenie w postaci srebrnej naklejki z tyłu opakowania.
Wrażenia
Krem stosuję ZAWSZE po użyciu toniku, nigdy solo. Dlaczego? Otóż, nałożony na czystą skórę nie wchłania się, zostaje na powierzchni i magii nie ma! Nie dziw się drogi czytelniku, na tym właśnie polega cały myk z pielęgnacją japońską, że są ważne etapy których pominąć nie można bo inaczej coś gdzieś nie zadziała. Tak jest właśnie z tym kremem! Dla mnie to nie jest minus, gdyż posiadam lotion i mogę powiedzieć, że działanie kremu czuję bardzo na swojej buzi. O ile sam lotion daje niezłego kopa mojej cerze, tak krem to jeszcze bardziej potęguje! Buzia jest mocno nawilżona, natłuszczona, wygładzona i napięta. Natłuszczenie nie jest tak intensywne, jak w przypadku nałożenia olejku ale mnie na co dzień taki efekt wystarczy. Jak potrzebuję czegoś więcej to sigam po olejek awokado. Do pełni szczęścia brakuje mi teraz tylko serum, które chcę używać w okresie wiosenno - letnim z tonikiem a potem z kremem, które będzie mocarną pielęgnacją również zimą.
Eye Contour Balm, seria Cellular Performance
Skład:
Jak używam?
Opakowanie zewnętrzne jak i docelowe podobne, tyle że słoiczek z balsamem jest mniejszy ale tak samo solidny, jak ten w kremie do twarzy. Balsam ma podobną konsystencję, jak krem do twarzy z tą różnicą, że jest biały. Mamy dołączoną do niego również plastikową szpatułkę, która ułatwia wydobywanie produktu. Zapach identyczny, jak w pozostałych kosmetykach. Nabieram szpatułką ilość wielkości soczewicy, ogrzewam delikatnie między palcami i wklepuję pod oczami. Produkt również zabezpieczono srebrną naklejką z tyłu opakowania.
Wrażenia
Balsam to lżejsza wersja kremu pod oczy, która również występuje w tej serii. Zdecydowałam się na ten produkt dlatego, że lubię delikatniejsze konsystencje ale za kilka lat na pewno sięgnę po krem.
Stosuję również po stonizowaniu cery, gdyż wtedy pokazuje całą swoją moc! Cudnie nawilża, napina skórę wokół oczu a kiedy regularnie stosuję cienie są mniejsze i jaśniejsze. Uwielbiam sięgać po niego również, kiedy się maluję! Korektor i puder wtedy dużo lepiej wyglądają.
Podsumowanie
Pielęgnacja firmy Sensai to mój święty Graal! Nic nie daje mi takiego nawilżenia, napięcia skóry, rozświetlenia jak te produkty. Jest to moja złota czwórka, absolutne minimum aby utrzymać moją cerę w ryzach. Ilekroć ktoś mnie pyta, czego używam że moja buzia jest taka gładka i miękka to wiedzcie, że właśnie tych kosmetyków! W okresie zimowym i letnim dorzucam tylko ekstra coś z witaminą C, żel z arniką z FlosLeku (który świetnie dogaduje się z balsamem pod oczy i daje jeszcze większego kopniaka w walce z cieniami), olejek awokado (kiedy skóra potrzebuje mocnego natłuszczenia) oraz wodę różaną lub pomarańczową. To wszystko! Nie ma tego dużo ale tyle wystarczy do szczęścia mojej twarzy.
A czego Ty używasz w pielęgnacji twarzy?
Masz jakąś firmę, której się trzymasz?
wypróbuję lotion i krem :)
OdpowiedzUsuńDaj znać potem!
UsuńDomyślam się, że nie bez powodu polecasz. Miałam kiedyś próbki tych kosmetyków, potrzeba mi tylko więcej kasiory! :D
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że nie bez powodu! Doris, dla mnie te kosmetyki to brylanty. Kocham i będę do tej firmy zawsze wracać.
Usuńjak tylko ujrzałam te produkty to wiedziałam, że są drogie. przepiękne buteleczki, świetnie się prezentują, ale ceny - WOW. bardzo dobra rada dotycząca kremu żeby nakładać po toniku, też tak robię :)
OdpowiedzUsuńTutaj akurat wynika to częściowo z podejścia do pielęgnacji ale też zwyczajnie dlatego, że ten krem nie zadziała w pełni, zostanie na wierzchu skóry.
UsuńProdukty wyglądają bardzo luksusowo. Na pewno się na nie skuszę w przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńO tak pielęgnacja japońska to sztuka łączenia kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńTo mydło najbardziej mnie zaciekawiło. Skoro jest tak wydajne, że może wystarczyć nawet na rok i świetnie działa to chciałabym je wypróbować na własnej skórze ;)
OdpowiedzUsuńMydło jest super wydajne, jak i każdy z pokazanych kosmetyków.
UsuńJuż od dawna stosuje kroki japońskiej pielęgnacji. Kosmetyki mnie kuszą, ale cena trochę odrzuca.
OdpowiedzUsuńJapońska pielęgnacja to coś co bardzo cenię, z przyjemnością stosuje się do jej kroków chociaż używam dużo tańszych kosmetyków
OdpowiedzUsuńGdyby ceny były niższe chętnie bym zainteresowała się tymi produktami, ich działanie jest interesujące
OdpowiedzUsuńWow, po co je pokazywałaś? Teraz też je chcę! :) super kosmetyki i cena jak za luksusowe. Ja żele ze świetlikiem z floelsku używam głównie latem bo bardzo dobrze koją podrażnione- u mnie od pyłków oczy
OdpowiedzUsuńCeny są dla mnie zaporowe. Niektórzy nie zarabiają w ciągu miesiąca tyle, ile kosztuje ta czwórka. Choć nie wiem, jak dobre by były, nie pozwoliłabym sobie na ich zakup :) Wydaje mi się, że w znacznie niższych cenach można kupić już dobre jakościowo produkty :)
OdpowiedzUsuńW internecie jest przesyt recenzji tanich kosmetyków lub produktów ze średniej półki. Odbiorcami mojego bloga są także czytelnicy, którzy poszukują produktów wysokiej klasy, stać ich na to i z chęcią po nie sięgają. Różnorodność to dobra rzecz :)
UsuńNiestety jest to dla mnie zbyt wysoka półka cenowa - jednak słyszałam dużo o tych kosmetykach i jestem ich niesamowicie ciekawa.
OdpowiedzUsuńJa do pielęgnacji ostatnio używam kosmetyków Sensilis i jestem zadowolona :)
Sensilis znam, miałam ich peeling w pudrze ale u mnie nie zadziałał - zbyt duże drobiny. Natomiast moja przyjaciółka go uwielbia i bardzo chwali.
UsuńZupelnie mi obce zarowno produkty jak i sama marka, ale bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńogolnie do pielegnacji nie mam ulubionej marki takze chybva skusze sie na cos nowego ..
OdpowiedzUsuńAktualnie mam swoich ulubiencow ale lubie testowac nowe kosmetyki. Chociaz tutaj mysle ze nie polubilabym sie ze wszystkimi - moja cera nalezy do tłustych
OdpowiedzUsuńNie znam tych kosmetyków, ale chętnie bym je wypróbowała. Bardzo lubię próbować nowo poznane kosmetyki.
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, ze im częściej zaglądam na Twojego bloga tym więcej widzę rzeczy, o których nie miałam bladego pojęcia,że istnieją i tym razem jest identycznie :D
OdpowiedzUsuńO proszę :D Dobrze wiedzieć!
UsuńPięknie wyglądają opakowania, kosmetyki zapowiadają się bardzo interesująco, ale cena jednak już mniej przemawia za kupnem;>
OdpowiedzUsuńwoooow szacun! slowo po slowie czytalam i jestem pod wrazeniem. wcale sie nie dziwie, ze caly ten zestaw daje taki efekt. tylko najlepiej stosowac wszystko tej samej firmy i jak piszesz: wg kolejnosci. i tak szczerze mowiac, w skali roku, bo widze, ze sa to kosmetyki wydajne, warto raz kupic, ale efekty masz na dlugie dlugie lata. bomba!
OdpowiedzUsuńMam taką samą cerę jak Ty, więc moglabym pokochać te produkty podobnie jak Ty. Prezentujesz duzo ciekawych i nie znanych w kraju kosmetycznych cudów.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o tej marce. Cena faktycznie wysoka, ale jeśli są wydajne I tak zbawienie wpływają na skórę, to nie ma co się zastanawiać! Uważam, że na kosmetykach pielęgnujących nie warto oszczędzać.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej marce, ale jestem nią bardzo zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńLubie wieloetapowa pielegnacje wiec zostalam skuszona :D
OdpowiedzUsuńSzczerze nie znam produktów tej firmy, cenę maja dość wysoką ale z chęcią im się bliżej przyjże.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem zarówno kosmetyków jak recenzji :) Mimo mojego zauroczenia wiem, że nie będę mogła sobie na nie pozwolić ze względu na cenę :(
OdpowiedzUsuńKilka razy miałam miniatury tej marki - były całkiem przyjemne, ale nie skusiły mnie na zakup pełnowymiarowych produktów.
OdpowiedzUsuńZa to po miniaturach Dior oszalałam - mam nadzieję, że kiedyś je sobie zafunduję.
Jaka seria? Testowałam kiedyś Hydra Life ale krem pod oczy zrobił mi taką masakrę, że zraziłam się do ich pielęgnacji i nie brnęłam dalej.
UsuńSeria nie dla mnie ale wyglądają zjawiskowo te kosmetyki.
OdpowiedzUsuń