Pojemność 5ml
Cena 51zł za sztukę
Kupisz TU
Informacje ogólne
Skład:
Od lewej: odcień Dusk i Rea
Cienie zostały zapakowane w sztywny, kartonik w kolorze matowej, pastelowej brzoskwini z błyszczącymi napisami. Jest bardzo delikatnie i kobieco!
Sam kosmetyk docelowo umieszczono w plastikowym słoiczku z nakrętką, wykonanym z grubego kawałka tworzywa, nie posiada zatyczki ani aplikatora.
Działanie
Formuła cieni jest kremowa i wodoodporna. Z tą wodoodpornością to bym nie przesadzała!
Zmywa się całkiem nieźle wodą micelarną, choć na wodę jest oporny, co nie oznacza że całkowicie odporny i da radę go zmyć tylko dwufazówką - nie. Cienie łatwo zmyć, mają przyjemną w dotyku konsystencję i piękne kolory ale największe zastrzeżenie mam do samej formuły.
od góry: Rea - dwie warstwy i Dusk - jedna warstwa
Choć kolorystyka tych dwóch mazideł bardzo trafia w moje gusta, tak formuła jest dla mnie całkowitą klapą! Problemy pojawiają się już na starcie, kiedy chcę równomiernie nałożyć produkt na powiekę (nie pomaga pędzel ani opuszka palca). W obu przypadkach nie jest idealnie, jednak z kolorem ciemniejszym jest totalne fiasko, gdyż ukazują się paskudne prześwity a sam cień po prostu marze się po skórze, jest gorzej napigmentowany. Na dłoni prezentuje się to jeszcze nie najgorzej ale na powiece nie jest już tak cudownie. Dokładanie cienia nic nie daje bo nadal się marze a co gorsza, nie pomaga ani Duraline ani olejek awokado. Aby cień wyglądał perfekcyjnie, bez prześwitów muszę nakładać go na kredkę lub tylko na dolną linię rzęs, wtedy jest ok.
Myślę, że problem tkwi w formule i w moich suchych powiekach. Dla mnie, cienie te są odrobinę zbyt suche, nie mają mocnej, olejowej bazy i przez to zbierają w się suche, nieestetyczne prześwity.
Takie zachowanie na skórze sugeruje mi, że ten kosmetyk sprawdzi się lepiej u posiadaczek powiek tłustych! Czy jest coś, co mi się podobało w tych kosmetykach? Na pewno kolory, piękny błysk i fakt, że są to kosmetyki cruelty free i wegańskie. Szkoda, że nie są dla mnie.
Znacie te cienie?
ja na pewno nie umiałabym sobie z nimi poradzić, słyszałam, że pomadki NABLA są super
OdpowiedzUsuńCienie w kremie nie są trudne w pracy ale czasem potrafią zrobić kuku, kwestia wprawy.
UsuńNo zobacz a tyle lasek chwali te cienie. Jak dla mnie do tej pory to najlepsze są Armaniego. Próbowała wielu produktów tego typu i zwasze miałam jakieś zastrzeżenia
OdpowiedzUsuńCóż, widać u innych się sprawdzają... Też chciałam być zadowolona a wyszło, jak wyszło. Masz rację! Cienie kremowe Armaniego to sztos :)
UsuńJa nie radzę sobie z kremowymi cieniami, ale ta śliwka mi się podoba jako kolor :)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione cienie;). Według mnie są totalnie bezproblemowe. Uwielbiam za wielowymiarowy efekt i wysoką jakość:).
OdpowiedzUsuńNo widzisz, u Ciebie szał a u mnie wtopa. Dlatego zawsze powtarzam: nie wszystko jest dla wszystkich ;)
UsuńCieni w kremie unikam, ale oba kolory ładne :)
OdpowiedzUsuńKolory piękne, szkoda że formuła im nie wyszła :(
OdpowiedzUsuńjaka piękna kolorystyka!!
OdpowiedzUsuńA tyle dobrego słyszy się o kosmetykach z Nabli... Szkoda, że się nie sprawdziły :/
OdpowiedzUsuńEch, a szkoda ze się nie sprawdziły. Skoro ty Pati nie umiałaś się z nimi "dogadać" to ja nawet nie będę próbować. A za taką cenę zdecydowanie powinny się lepiej sprawować.
OdpowiedzUsuń