Kochamy matowe wykończenie ust, jest ono też od dłuższego czasu lansowane na pokazach mody i choć pomadka matowa nie jest żadną nowością, to jednak jej przyrodnia siostra w płynie jest opcją najchętniej przez nas wybieraną. Czemu tak jest? Według mnie dzieje się tak ze względu na wygodę aplikacji, brak obaw, że sztyft nam się złamie albo będzie tak twardy, że wbijemy go sobie w usta.
W tym wpisie pragnę powiedzieć Wam kilka słów, co ja myślę o tego typu kosmetykach :)
Przypominam również, że jakiś czas temu na moim kanale YT pojawił się film, w którym pokazałam łącznie 8 firm, jakie posiadam w swojej kolekcji - KLIK TUTAJ - , więc ten post traktujcie jako uzupełnienie do tamtego materiału. Zapraszam Was teraz do lektury!
O formule słów kilka...
Pomadki matowe w płynie posiadają różną formułę i choć możemy sobie z góry wyobrażać, że nasza upatrzona szminka będzie na pewno kremowa i jedwabista w dotyku to tak może nie być a sami możemy odczuć rozczarowanie.
Ze wszystkich firm jakie posiadam a jakie widzicie na fotografii powyżej uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie istnieje pomadka idealnie matowa - nie tylko pod względem matu (niektóre szminki są super matowe ale mają inne mankamenty) ale również tego jak się ona zachowuje na ustach. Oczywiście, wiele zależy od Waszych upodobań - czy lubicie kosmetyki bardziej kremowe czy lejące. Osobiście wybieram opcję nr 1 ;)
Dlaczego warto sięgnąć po taką pomadkę?
Szminki matowe w płynie mają tę przewagę nad sztyftową siostrą, iż bez problemu możemy wyrysować kontur naszych ust, np. powiększyć je, bez obawy że coś nam spłynie, rozmaże się.
Nie musimy męczyć się ze sztyftem ani wykorzystywać dodatkowego akcesoria w postaci pędzelka.
Pomadka matowa poprzez brak błysku jest również znakomitym kosmetykiem na co dzień, gdyż nie rzuca się w oczy jak pomadki kremowe (oczywiście, zależy to od koloru ale przyjmijmy tutaj, że chodzi nam o beże). Dodatkowo taki płynny kosmetyk może posłużyć nam jako baza pod pomadki kremowe, błyszczyki a w niektórych przypadkach możemy użyć je jako eyelinera!
Za moment jednak nie będzie tak różowo, gdyż opowiem Wam o ciemnej stronie tych kosmetyków...
Jakie są minusy?
Większość pomadek jakie posiadam w swojej kolekcji posiada jakieś minusy, co nie oznacza że chcę się ich pozbyć i żałuję zakupu - nie! Pragnę Was jednak uświadomić, iż w obecnym czasie, wielkiego pożądania na take produkty warto zastanowić się nad kilkoma sprawami:
1 - W jakiej kondycji są moje usta?
2 - Czego oczekuję od pomadki tego typu?
3 - Jaka formuła jest moją ulubioną?
Po odpowiedzeniu sobie na te pytania pora przejść do konkretów :)
Wszystkie pomadki w płynie jakie posiadam wysuszają - w mniejszym lub większym stopniu ale to robią! W zależności od stopnia ingerencji w nasze wargi otrzymujemy większą lub mniejszą trwałość a co za tym idzie - mniejszą lub większą masakrę na ustach. Zatem, nim przystąpimy w ogóle do malowania warg pomadkami matowymi zafundujmy sobie peeling oraz porządną maść, która nie tylko nawilży ale również natłuści nasze usta. To drugie słowo: ,,natłuści" okaże się w późniejszej części tekstu nie bez znaczenia!
Problemem dla mnie nie jest przygotowanie ust przed pomalowaniem, wyrysowanie konturu nawet tymi kolorami lejącymi ale przenoszenie się na wszystko, pękanie pomadek na ustach czy niezbyt fajny zapach! Najgorsze z całego zestawienia są dla mnie szminki Lime Crime, które są potwornie lejące, trzeba uważać aby nie przechylić opakowania bo na pewno biurko będzie brudne i pominę fakt afery z tą firmą ale daje mi również do myślenia wszechobecność ,,podróbek" w chińskich sklepach, gdzie można kupić podobne za grosze.
UWAGA GŁOŚNO MYŚLĘ: Chińczyki rzeczywiście je podrabiają czy firma po prostu ,,robi na boku"? Mnie te podróbki bardzo ciekawią i kiedyś zakupię, porównam - przekonamy się jak jest naprawdę :) Ach, zapomniałabym! Te szminki wymagają nawet trzech warstw, zbyt hojnie nałożone wokół ust potrafią się lekko rozpłynąć. Plusy? Zastygają szybko, mamy sporo odcieni do wyboru, nie przesuszają ust na wiór, łatwo je zmyć micelem, równomiernie się zjadają.
Prawdziwe pomadki - dziwadła to te od LA Splash, które pomimo obłędnych kolorów są dla mnie niezbyt przyjemne pod względem zapachu, który przypomina ropę naftową oraz formuły, która zastygając na ustach pęka! Na powierzchni ust mamy taflę pięknego matu ale w załamaniach ust mam wrażenie, że ta pomadka jest nadal kremowa i co gorsza - podczas jedzenia kosmetyk potrafi nam się skruszyć i odejść płatkami. Na dodatek te pomadki potwornie ściągają moje usta, tak samo ,,działają" jak szminka Retro Matte od Maca, której się pozbyłam! Powiem wprost - odcienie, które mam kocham tylko za barwy ale jak je zużyję poszukam zamienników w innych firmach, do tych nigdy nie wrócę!
Najbliższe ideałowi są pomadki Jeffree Star, Dose of Colors, Giorgio Armani i Ofra Cosmetics ale i tutaj są minusy a je same dzielę na 2 kategorie:
1 - do noszenia na co dzień
2 - do noszenia co kilka dni
W przypadku Jeffree Stara i Dose of Colors mamy do czynienia prawie z moim ideałem!
JS mają obłędne kolory, są w dużej mierze kremowe (niektóre kolory są trochę lejące), są super napigmentowane, trwałe i większość kolorów wygrywa z lasagnią czy schabowym :D
Więcej opowiem Wam niedługo w osobnym filmie, w którym zobaczycie wszystkie odcienie jakie posiadam z tej firmy :) Z DoC jest podobnie jak z JS z tą różnicą, iż kolory są spokojniejsze ale jest i jeszcze 1 plus - DoC obłędnie pachną lukrową babeczką, kiedy JS mają zapach słodkawy ale dla mnie bliżej nie zidentyfikowany - czy go lubię? Tak sobie ale mi nie przeszkadza!
Giorgio Armani i Ofra Cosmetics mają pomadki najbardziej nadające się do noszenia na co dzień, bez mocnego wysuszania ale znowu mamy minusy! Obie lubią pozostawać na różnych powierzchniach, trwałość mają odrobinę gorszą a pomadka GA lubi rozpuszczać się poza kontur ust i wymaga konturówki. W przypadku Ofry zapach jest ok, pigmentacja i krem również na plus, podobnie jak słodkawy, ciastkowy zapach ale nie podoba mi się z kolei to, że nie jest aż tak trwała jakbym chciała, aż tak mocno matowa jak Jeffree Star i DoC (podobnie też jest z GA) ale mogę spokojnie używać ich codziennie, bez wysuszenia ust :) Na koniec dodam, że jak na dosyć drogą pomadkę ta z firmy Ofra ma trochę dziadowskie opakowanie: nie można było nazwy nadrukować albo przykleić naklejki pod spód tylko dawać taki tanio wyglądające etykiety na wierzchu?! Nieważne...
Gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi pomadkami są również i te, które pokochałam prawie tak mocno jak moich ulubieńców ale pod względem formuły i noszenia aż tak różowo nie jest! Mowa tu o ColourPop, które zabija nas gamą odcieni oraz zachęca najlepszą ceną z nich wszystkich (ok. 42zł).
Pomimo, że nie są kremowe a odrobinę lejące to uwielbiam je nakładać bo kolory są obłędne, cena zachęca do zakupu a i trwałość jest znakomita! Niestety, trochę usta wysuszają a niektóre kolory potrzebują dwóch warstw ale i tak warto je mieć :)
Cechy wspólne wszystkich pomadek
Zauważyłam, że im mniej nakładamy kosmetyku tym lepiej! Nawet, jeżeli potrzebujemy dołożyć drugą i trzecią warstwę - ok - zróbmy to nim pomadka całkowicie nam zastygnie na ustach, inaczej możemy spodziewać się koszmaru w postaci skulkowanego koloru.
W przypadku pomadek lejących w konsystencji i mocno wysusząjących nasze usta, warto pod spód nałożyć cienką warstwę maści, ja używam Alantan Plus maść i bardzo sobie chwalę! Co to nam da?
Natłuści nasze usta, da nam większy komfort noszenia (nie martwcie się, pomadka matowa nie zacznie nam błyszczeć!) ale przede wszystkim kolory, które mają tendencję do kruszenia staną się bardziej kremowe i efekt nieestetycznego odpadania zostanie mocno zmniejszony.
To wszystko Kochani w tym wyczerpującym wpisie :)
Czekam na Wasze spostrzeżenia odnośnie pomadek w płynie.
Dajcie znać, które firmy znacie!
Ja niestety nie mam żadnej z wymienionych firm (ale palę się na ColourPop i Jefree), mam inne matowe i uwielbiam.
OdpowiedzUsuńPrawda, niektóre są gorsze, inne lepsze. Zależy to od ust, od firmy, konsystencji i ogólnie formuły. Kolory też zauważyłam są zależne od tego jaki jest pigment ust. Ale kocham maty w płynie miłością prawdziwą <3
Mat matowi nigdy nie równy! Co firma to inna formuła ale zauważyłam pewną zależność: błękity, zielenie, bardzo jasne beże zazwyczaj są gorzej napigmentowane od pozostałych kolorów...
Usuńsuper czytac ze sprawdza Ci sie pomadka JS bo sama mam na nie duza ochote :) z matowych uwielbiam nyx soft matte lip cream :)!!
OdpowiedzUsuńJS są super! Nyxa testowałam w Douglasie ale mi nie podeszła ta pomadka ze względu na formułę i zapach ale możliwe, że tester był stary... Obadam je raz jeszcze :) Dzięki za przypomnienie!
UsuńMi z takimi pomadkami jest nie po drodze, bo bardzo nie lubię uczucia ściągnięcia i wysuszenia. Stwierdziłam, że nie będę się męczyć tylko po to żeby ładnie wyglądać. Bardzo długo marzyła mi się pomadka Pure Hollywood ABH i może w przypływie gotówki kiedyś sobie ją zafunduję. Do tej pory testowałam Bourjois i Nyx. Pierwsza jest całkiem w porządku, ale fenomenu drugiej kompletnie nie rozumiem :) Słyszałam też dużo dobrego o ColourPop, no i cena nie jest przy okazji zabójcza. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńO widzisz Ala, ja z kolei słyszałam że ABH nie warta kasy zbytnio a z kolei Bourjois i Nyx mi nie pasowały pod względem zapachu, Nyx jeszcze formułę ma dla mnie dziwną... A co do ColourPop - bardzo polecam, fajne są :)
UsuńJa chcę te Kylie Jenner! :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je, ładne kolory ale wolę Jeffa :D
UsuńUwielbiam mat na ustach ;)
OdpowiedzUsuńWYglądają apetycznie, ale ostatnio stałam się wygodna i wolę w sztyfcie :)
OdpowiedzUsuńA jednak sztyft! Łatwiejszy w obsłudze ale też mniej precyzyjny :)
UsuńMam matowe "chińczyki" za dolara i... kurcze, dobre są. Wyglądają tandetnie, pachną dziwnie, ale są bardzo mocno napigmentowane i trwałe. Nie jest to może poziom MF Lipfinity, ale biorąc pod uwagę różnicę w cenie, nie ma co narzekać. Na co dzień preferuję szminki w sztyfcie - uwielbiam Golden Rose w kredce, a najnowszym odkryciem są dla mnie wet'n'wild, kupione za jakieś 7 zł :o Nie wysuszają, są bardzo mocno napigmentowane, wybór kolorów jest świetny.
OdpowiedzUsuńOMG! ale kolekcja :) wow! Ja bym skusiła się na dose chociaż miałam dwie i parę razy użyłam, poleciały na allegro. To samo z Colourpop. Teraz mam ofrę i mam podobne zdanie. Ostatnio kupiłam Gerad Cosmetics i też jest ok. tyle, że na cpo dzień. Muszę jeszcze spróbować JS :)
OdpowiedzUsuńJS polecam z całego serca, ja go uwielbiam :)))
UsuńJeefree <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam go/ją i te pomadki to moje marzenie! teraz wydał welurowe *-*
Na foto właśnie są welurowe ;)
UsuńMarzą miii się pomaaadki od Jeffreeya *-*
OdpowiedzUsuńPolecam je bo są obłędne <3
UsuńUwielbiam matowe pomadki i teraz tylko takie kupuję!
OdpowiedzUsuńA jakie lubisz? :)
UsuńJa jednak od matowych pomadek w płynie wolę klasyczne w sztyfcie. Ta formuła średnio do mnie przemawia i jeśli takowe posiadam to tylko ze względu albo na kolor albo z ciekawości.
OdpowiedzUsuńOsobiście najbardziej lubię na zwykłą, kremową pomadkę puszystym pędzlem do blendowania położyć trochę transparetnego pudru - mat na zawołanie :D
http://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/
To też jest fajny sposób! Mnie płynne bardziej pasują, mogę wyrysować kontur ale nie oznacza to, że po maty MACa nie sięgam bo sięgam :D
UsuńUwielbiam pomadki w płynie i zupełnie nie przeszkadza mi to, że mogą wysuszać usta, najważniejsze, że długo się utrzymują i wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się , im mniej tym lepiej, no i oczywiscie zawsze zadbane usta ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam matowe pomadki, bo wyglądają naturalniej i mniej nachalnie niż ich kremowi kuzyni. Zauważyłam jednak, że przed aplikacją usta muszą być kompletnie suche, nie mogę nałożyć nic natłuszczającego (chyba, że ma czas się wchłonąć do matu) bo, gdy usta pokryte są produktem nawilżającym czy natłuszczającym, pomadki matowe nie zastygają na skórze i są kompletnie nietrwałe.
OdpowiedzUsuńNie mam niestety żadnej z marek o których piszesz, ale inne, tańsze i ogólnodostępne marki (np. Golden Rose czy Bourjois), sprawdzają sie równie dobrze. I również lubię te bardziej piankowe/kremowe formuły :)