[RECENZJA] COLOURPOP SUPER SHOCK SHADOWS - CZY TO MA W OGÓLE SENS?

Hejka! 🤩 Firmę ColourPop zna chyba każdy a przy najmniej ją choć raz widział / czytał artykuł.
Mnie intrygowała od dawna chociaż nadal podchodzę do niej z dużym dystansem przez nawał kolekcji jakie wypuszcza każdego miesiąca. Nie jest to jakimś minusem w moich oczach, jednak na dłuższą metę może to przytłoczyć. Moja przygoda z firmą zaczęła się od słynnych cieni Super Shock Shadows, zakupiłam dwa zestawy i... na długo o nich zapomniałam. Dlaczego?



Pojemność każdego 2,1g
Cena 6$ / ok 39zł
Kupisz TU , TU i TU 



Informacje ogólne



Składy:

Znajdziesz je na stronie producenta, klikając w wybrany przez siebie kolor.
Każde wykończenie ma inny skład.




Moje zestawy posiadały różne opakowania. W przypadku białych był to kartonik, jeżeli chodzi o czarne - tekturowa płyta winylowa (edycja limitowana).
Jeżeli chodzi o opakowanie docelowe to zostało wykonane z solidnego kawałka plastiku z przezroczystym wieczkiem, które zmienia się w zależności czy jest to stała kolekcja czy limitowana.
Fajnie, że każdy cień ma przezroczyste okienko w zakrętce ale mały minus za srebrne napisy na nim, gdyż one dosyć szybko się ścierają! Z tyłu opakowania masz podane info o firmie, produkcji, kolorze, wykończeniu itd.

Jeżeli chodzi o wypraskę z produktem to najczęściej jest to charakterystyczny wzorek przypominający skórę węża aczkolwiek w limtkach to również ulega zmianie.


Działanie




W swojej kolekcji posiadam różne wykończenia a konkretniej:

- Matte,
- Satin,
- Pearlized,
- Metallic,
- Ultra-Metallic,
- Ultra-Glitter.

Czym się różnią?


Cienie mają jeden wspólny mianownik i jest nią formuła, która jest wilgotna pod opuszką palca i w zależności jakie wykończenie weźmiemy, masa będzie bardziej plastyczna lub mniej.
Dodatkowo, zauważyłam że wykończenie ma również znaczenie w czasie - potrafi mniej lub bardziej wyschnąć, tworząc twardą i trudną w pracy powłokę.
Tak dzieje się z matami!


Formuła Matte bez bazy, nakładane na sucho

Choć wszystkie cienie mają piękne kolory, super pigmentację to formułę Matte z całej kolekcji lubię najmniej. Trudno się nabiera pędzlem gdyż ten ugina się pod naciskiem, niezbyt lubi pędzle naturalne i podobnie jak pozostałe formuły - najbardziej lubi opuszkę palca.
Najgorsze jednak jest to, że te cienie wyschły najszybciej, pomimo iż były zakręcane na maxa i trzymane do góry nogami w szufladzie, z daleka od kaloryfera. Spokojnie, można jednak sytuację podratować! Wystarczy użyć Inglot Duraline lub Pierre Rene Liquid Primer.


Od lewej formuła Satin, Satin i Pearlized. Nakładane bez bazy na sucho

Inaczej sprawa wygląda już od formuły Satin - im więcej błysku, tym bardziej kremowe i łatwiejsze w pracy! Wszystkie formuły błyszczące nie wyschły w czasie na kamień jak mat, wyglądają super, zachowują się świetnie i zupełnie nic im nie dolega! I tak: satyna przypomina konsystencją matową z tą drobną różnica, iż posiada w sobie subtelny błysk a jest dużo łatwiejsza w nałożeniu. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda przy formule Pearlized - subtelnej perle a najlepiej to wypada przy formułach najbardziej roziskrzonych i wieczorowych, tj. Metallic, Ultra - Metallic i Ultra - Glitter.


Od lewej formuła Metallic, Metallic, Ultra-Metallic i Ultra-Glitter

Formuły metaliczno - brokatowe to prawdziwy sztos! Są miękkie, kremowe w dotyku, wklepanie ich palcem jest jak bułka z masłem. Dodatkowo nie sypią się, potrzebują jedynie bazy pod pigmenty i  wyglądają na powiekach O- BŁĘ-DNIE. Ich blask ma w sobie faktor wow oraz szyk, na pewno w niczym nie przypominają chamskiego brokatu. Są to jedne z najpiękniejszych cieni, jakie posiadam w kolekcji! 

Uwagi?
Jedyną uwagę jaką mam to zamykanie opakowania.
Trzeba o tym pamiętać i zakręcać mocno kosmetyk bo cała magia tego produktu trwa, dopóki nie wyschnie na kamień! Największy żal będzie przy cieniach błyszczących... 
Potem można ewentualnie pobawić się z bazą typu Duraline, chociaż to już nie to.
Jeżeli chodzi o wykończenia to już kwestia preferencji - jedni kochają mat, inni błysk. Ja stawiam w tym przypadku na błysk.


Podsumowując




Jeżeli szukasz bardzo dobrych jakościowo cieni, dodatkowo lubisz nietuzinkowe kolory i prostotę w aplikacji (opuszek palca + pędzel do rozcierania) to jest to coś dla Ciebie!
Cienie są dziecinnie proste w pracy i będą znakomite zarówno dla osoby początkującej, jak i tej zaawansowanej. Dodatkowym atutem jest również mnogość odcieni oraz różnych edycji.
Jedynym minusem może być ciągła rotacja kolekcji i kolorów - sporo się pojawia, dużo znika ale jeżeli lubisz nowości i nie przeraża Ciebie ten fakt to spokojnie kupuj i ciesz się tym znakomitym kosmetykiem. Ja jestem zachwycona formułami super błyszczącymi (Metallic, Ultra-Metallic, Ultra-Glitter) i w przyszłości na pewno sięgnę po nowe kolory, nawet jeśli zaraz znikną!
BARDZO POLECAM


Znasz te cienie?



7 komentarzy

  1. Słyszałam o nich, ale sama nie miałam okazji używać. Te cztery odcienie z ostatniego swatcha są przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robią wrażenie ale to wszystko dzięki znakomicie opracowanej formule :)

      Usuń
  2. Fajne kolorki ! Niebieski sztos uwielbiam taki kolor na dolnej powiece :) Ogólnie najbardziej podobają mi się te 4 ostatnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzą mi się te błyszczące*_*.
    Mam już przygotowaną listę kolorów na wiosenne zakupy online:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokaż koniecznie swoje łupy jak przyjdą, z przyjemnością zobaczę :)

      Usuń
  4. Uwielbiam ta formule i ta sliskosc tych cieni :D

    OdpowiedzUsuń